Mert i Mort


     Od zawsze razem, wiecznie odmienne, a jednak tak podobne. Mert chwalono, Mert kochano, Mert wysławiano. Na Mort narzekano, Mort nienawidzono, Mort przeklinano. A mimo to Mert i Mort tkwiły niezmiennie przez wiele lat, wypełniając swoje odwieczne zadania.
     Mert było dobre dla ludzi, Mert ludzi uszczęśliwiało i ludzie byli mu za to wdzięczni. Nie było bowiem większej radości niż nowe życie, które towarzyszyło Mert zawsze i wszędzie. A Mert z każdym dniem stawało się coraz piękniejsze, wzbudzając zazdrość u Mort.
     Bowiem gdy Mert otaczało się wieńcami z pachnących kwiatów, przystrajało w najpiękniejsze szaty, Mort towarzyszył odór zgnilizny, a na jego bezkształtnym ciele smętnie wisiała postrzępiona suknia.
     Tak oto tkwiły przez wieki te dwa przeciwieństwa uzupełniając się i wypełniając swoje zadania.
     Jednak piękne Mert coraz bardziej popadało w pychę, a ohydne Mort coraz mocniej odczuwało zazdrość. Pewnego dnia Mort dołączyło do Mert i poczęło pojawiać się wraz z nim. Życiu towarzyszyła śmierć, więc Mert marniało, ludzie zaczęli go nienawidzić. A nienawiść była nierozłączna z Mort. Tak więc walka o uznanie ludzi trwała, a dawna siostrzana miłość przerodziła się we wrogą nienawiść.
     Mert i Mort mieszały się ze sobą. Ludzie umierali, choć jeszcze się nie narodzili, lub ożywali umierając. Zapanował Chaos, pogrążając Eyę w ciemności. Doszło do wojny.
     A wtedy zaczęto modlić się do Mort, traktować je na równi z Mert. Błagano o spokojną śmierć. Mort, zaskoczone działaniami ludzi, odłączyło się od Mert, pozwalając mu umknąć jak najdalej. Mort pochyliło się nad śmiertelnikami i załkało nad ich losem, do którego doprowadziła jego pycha. Wtedy Mort przyrzekło nie przychodzić wraz z Mert dopóty, dopóki nie naprawi swojego błędu. Trwało to wiele lat, Mert wracało do życia umarłych, a Mort trzymało się z boku.
     Ale nie tylko Mort zmieniło swoje postępowanie. Także ludzie poczęli bardziej je szanować i zrozumieli, że Mert i Mort są sobie równe, więc powinny być tak samo chwalone. Już nie krzywiono się na wspomnienie o Mort, ale nawet oddawano mu cześć poprzez nakreślenie kręgu na piersi*. Zrozumiano, że Mort jest tak samo potrzebne, jak Mert i nie można go traktować gorzej tylko dlatego, że niesie ze sobą coś, czego ludzie się bali. Tak naprawdę, Mort prowadziło do nowego życia, Mort dawało nadzieję, Mort ludzi kochało.




* Oznaczało to, że nic nie jest wieczne, a życie i śmierć stanowią nierozerwalną całość, dwie części okręgu, nadchodzą cyklicznie i są nieuniknione.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Nomida zaczarowane-szablony