Legenda o magu Calliasie

     Nie zawsze to, co wydaje nam się słuszne, jest takie naprawdę. 
     W czasach, gdy magowie żyli niemal w każdej wiosce i nikt ich nie potępiał za czary, a było to jeszcze przed Złotą Erą, żył sobie potężny czarodziej - Callias. 
      Rzekłbyś, iż nie wyróżniał się niczym szczególnym spośród wielu innych ludzi władających magią. Nie mógłbyś się bardziej mylić. 
     Mag Callias był człowiekiem bardzo mądrym i jednocześnie ambitnym. Pragnął dokonać czegoś, o czym wszyscy inni jedynie śnili. Chciał stworzyć siłę gotową pokonać Cienie ostatecznie. Złożył ofiary wszystkim znanym bogom, by pobłogosławili jego czyny, miesiącami gromadził potrzebne składniki, przeszukiwał stare księgi. Pracował tak latami, bez wytchnienia, wierząc, że dokona tego, co sobie postanowił. 
     Aż w końcu, pewnej ciemnej nocy, udało mu się. Głośny krzyk dał się słyszeć z prywatnych komnat maga - Callias śmiał się. Miał zasłynąć jako pogromca Zła, jego imię miało zagościć na ustach wielu trubadurów. Armia ruszyła. 
     A były to istoty piękne i dumne. Przypominały same elfy, wzbudzały zachwyt w gawiedzi, gdziekolwiek by nie ruszyły, otaczał je blask chwały. Wydawały się być odbiciem wszystkich żywiołów, uosobieniem magicznej mocy. Już czuło się radość na myśl o klęsce Cieni. 
     Żołnierze maga Calliasa nigdy nie wrócili. Zło odebrało im magię, uwięziło na wieki w mrokach gór. I wtedy stała się rzecz najgorsza. Z pomocą magii Calliasa, Cienie stworzyły własną armię, na wzór pokonanej. 
     Rakmezów. 
     Istoty tak ohydne, że odrzucała już sama myśl o nich. Ciemność ruszyła do boju. Mroczne istoty odbierały ludziom dusze i przekazywały je Cieniom, które rosły w siłę. Same zaś ze smakiem pożerały ciała zmarłych. Lubowały się w ludzkim mięsie, pijały krew. Gdziekolwiek się pojawiły, czuć było swąd śmierci  jaką ze sobą niosły. 
     Mag Callias znalazł rozwiązanie. Uwięził złe moce, oddając przy tym swoje życie. Zapanował względny spokój, ciała czarodzieja nigdy nie odnaleziono. Eya wydała głośne westchnienie ulgi. 
     Od tamtej pory nikt nie słyszał o Rakmezach, Pożeraczach Dusz, sługach Mroku. Wszyscy natomiast pamiętali o magu, który poświęcił swoje życie dla dobra Eyi. I każdy czarodziej oddawał mu cześć  a Eya łkała, płacząc krwią. 

1 komentarz:

  1. Piękna legenda. Fajnie, że wreszcie będę wiedziała skąd się wzieli rakmezowie, czekam na nowe legendy ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Nomida zaczarowane-szablony